Wymuszona przerwa
21.8.14Piszę do Was bo już nie mogę wytrzymać. Brak obustronnego kontaktu doskwiera mi coraz bardziej. Niestety ponad miesiąc temu mój ukochany l...
21.8.14
Piszę do Was bo już nie mogę wytrzymać.
Brak obustronnego kontaktu doskwiera mi coraz bardziej. Niestety ponad miesiąc
temu mój ukochany laptop dosłownie rozleciał mi się w rękach :( Sprzęt działał
niezawodnie, tylko kiedyś wyleciał mi z rąk. Małe pęknięcie zrobiło się większe
, a w czasie kiedy szukaliśmy nowej obudowy, mój syn dobił go całkowicie. Nie
zdążyliśmy mu powiedzieć ,że trzeba go otwierać w odpowiedni sposób. I....
poszło:) Ale poszło coś jeszcze, coś czego wciąż szuka nasz ukochany Informatyk.
Diagnozy jednak jeszcze nie ma.
Przejściowo korzystam ze starego komputera. Ale ten służy mi jedynie do
"przeglądu" , nie do pracy. Zdjęć nie wrzucę bo niby gdzie mu mam ,
za przeproszeniem , wsadzić kartę ? I tak oto jestem na przymusowych wakacjach
blogowych. Dobrze ,że chociaż tylko częściowych;)
W czasie kiedy mnie tu nie było zdałam wszystkie egzaminy :) Zaprzyjaźniłam się z Poznaniem, poznałam ciekawych Ludzi. Przeżyłam dużo niecodziennych rzeczy . Od września ruszam do nowej pracy. Emocje są duże - jak to zazwyczaj bywa z nowymi pracami;) Jedyne co jest mi nieobce, to praca z dziećmi:) No i może trochę temat tej pracy też ;)
Zdążyłam też zrobić mały remoncik , przechwycić cudowne krzesła , skręcić kilka mebli , kilka innych rozkręcić. Nabyć kilka rzeczy na wyprzedażach , zrobić projekt i pomiar nowej kuchni. Który nie wiem kiedy uda mi się zrealizować:) Głównie finansowo ;) No i chyba sprzedaliśmy naszą działkę;) Wiem ,że nie Wszyscy wiecie o tym ,że takową posiadaliśmy. Ale i owszem. W fajnym miejscu , na wsi. Kupiliśmy ją pięć lat temu z ochoczą myślą budowy. Niestety nasze plany się mocno zweryfikowały. Podjęliśmy więc decyzję o sprzedaży. A było nam o tyle lżej ,że mamy tam jeszcze jedną malutką działeczkę. Na odpoczynek w sam raz:)
No i wiadomość z wczoraj. Dla Czytelników o mocnych nerwach. Tak ku przestrodze:)
Mamy dwa koty. Kochane koty. O tym już wiecie. Ich bezpieczeństwo jest dla nas ważne . Dlatego od razu kiedy zamieszkał z nami pierwszy kot było pewne ,że musimy zamontować siatkę na balkon. Tak też zrobiliśmy. Wybrałam model tej siatki przezroczystej- żyłkowej. Chociaż od początku nie miałam do niej zaufania. Siatkę mamy drugi sezon. Wczoraj przeżyłam horror. Przyszła do mnie koleżanka. Kiedy weszła zapytała się o koty. Ja spokojnie jej odpowiadam ,że pewnie gdzieś są. W tym samym momencie spojrzałam na balkon. Mówię , o jeden jest tu...........za siatką !!!!!!!!!!!!!!! Boże , co ja przeżyłam. To jest trzecie piętro. On chodzi po cienkim mocowaniu siatki , nie po murku bo ten jest przecież od wewnątrz. Moja reakcja była błyskawiczna. Wiedziałam ,że muszę podejść spokojnie ,żeby go nie przestraszyć. Ale jak złapać kota przez siatkę ??? I na dodatek żeby go nie zepchnąć ??? Odpowiedzi na to nie umiem Wam dać. Działałam szybko. Złapałam go jakoś a koleżanka szybko rozdarła siatkę. Aż boję się pomyśleć co by było jakbym była sama. Nie dałabym rady równocześnie utrzymać kota i szarpać siatki. Ale ....udało się !!! Mały natomiast nic sobie z tego nie zrobił. Był wyluzowany jak zawsze. Przecież poszedł tylko na mały spacer;)
Jak się okazało przegryzł siatkę. Dziura była na drugim końcu balkonu a on na dodatek był jeszcze ustawiony tak ,że przypuszczalnie się obrócił na tej rurce.
Ja wiem,że to jest kot i sobie dobrze radzi z takimi sztuczkami. Ale dla mnie to żadne pocieszenie. Za karę siedzą w domu ;)))
Kochani uważajcie na te siatki. Mój model był chyba nie trafiony bo koleżanki trzyma się dobrze. Teraz jednak mam ogromny stres przed kupnem kolejnej. Natomiast wiem jedno - tego modelu nie kupię już nigdy.
Bardzo chętnie wysłucham Waszych siatkowych opinii :)))
No to Kochani tyle u mnie :)))
Ściskam Was ciepło i do kolejnego razu - mam nadzieję ,że już ze zdjęciami ;))
W czasie kiedy mnie tu nie było zdałam wszystkie egzaminy :) Zaprzyjaźniłam się z Poznaniem, poznałam ciekawych Ludzi. Przeżyłam dużo niecodziennych rzeczy . Od września ruszam do nowej pracy. Emocje są duże - jak to zazwyczaj bywa z nowymi pracami;) Jedyne co jest mi nieobce, to praca z dziećmi:) No i może trochę temat tej pracy też ;)
Zdążyłam też zrobić mały remoncik , przechwycić cudowne krzesła , skręcić kilka mebli , kilka innych rozkręcić. Nabyć kilka rzeczy na wyprzedażach , zrobić projekt i pomiar nowej kuchni. Który nie wiem kiedy uda mi się zrealizować:) Głównie finansowo ;) No i chyba sprzedaliśmy naszą działkę;) Wiem ,że nie Wszyscy wiecie o tym ,że takową posiadaliśmy. Ale i owszem. W fajnym miejscu , na wsi. Kupiliśmy ją pięć lat temu z ochoczą myślą budowy. Niestety nasze plany się mocno zweryfikowały. Podjęliśmy więc decyzję o sprzedaży. A było nam o tyle lżej ,że mamy tam jeszcze jedną malutką działeczkę. Na odpoczynek w sam raz:)
No i wiadomość z wczoraj. Dla Czytelników o mocnych nerwach. Tak ku przestrodze:)
Mamy dwa koty. Kochane koty. O tym już wiecie. Ich bezpieczeństwo jest dla nas ważne . Dlatego od razu kiedy zamieszkał z nami pierwszy kot było pewne ,że musimy zamontować siatkę na balkon. Tak też zrobiliśmy. Wybrałam model tej siatki przezroczystej- żyłkowej. Chociaż od początku nie miałam do niej zaufania. Siatkę mamy drugi sezon. Wczoraj przeżyłam horror. Przyszła do mnie koleżanka. Kiedy weszła zapytała się o koty. Ja spokojnie jej odpowiadam ,że pewnie gdzieś są. W tym samym momencie spojrzałam na balkon. Mówię , o jeden jest tu...........za siatką !!!!!!!!!!!!!!! Boże , co ja przeżyłam. To jest trzecie piętro. On chodzi po cienkim mocowaniu siatki , nie po murku bo ten jest przecież od wewnątrz. Moja reakcja była błyskawiczna. Wiedziałam ,że muszę podejść spokojnie ,żeby go nie przestraszyć. Ale jak złapać kota przez siatkę ??? I na dodatek żeby go nie zepchnąć ??? Odpowiedzi na to nie umiem Wam dać. Działałam szybko. Złapałam go jakoś a koleżanka szybko rozdarła siatkę. Aż boję się pomyśleć co by było jakbym była sama. Nie dałabym rady równocześnie utrzymać kota i szarpać siatki. Ale ....udało się !!! Mały natomiast nic sobie z tego nie zrobił. Był wyluzowany jak zawsze. Przecież poszedł tylko na mały spacer;)
Jak się okazało przegryzł siatkę. Dziura była na drugim końcu balkonu a on na dodatek był jeszcze ustawiony tak ,że przypuszczalnie się obrócił na tej rurce.
Ja wiem,że to jest kot i sobie dobrze radzi z takimi sztuczkami. Ale dla mnie to żadne pocieszenie. Za karę siedzą w domu ;)))
Kochani uważajcie na te siatki. Mój model był chyba nie trafiony bo koleżanki trzyma się dobrze. Teraz jednak mam ogromny stres przed kupnem kolejnej. Natomiast wiem jedno - tego modelu nie kupię już nigdy.
Bardzo chętnie wysłucham Waszych siatkowych opinii :)))
No to Kochani tyle u mnie :)))
Ściskam Was ciepło i do kolejnego razu - mam nadzieję ,że już ze zdjęciami ;))