Stare rzeczy - bo na nowe wciąż nie ma możliwości....

Stare rzeczy - bo na nowe wciąż nie ma możliwości.... czy to  się kiedyś skończy ? czasami wydaje mi się ,że nigdy :( bo ileż czasu można...

Stare rzeczy - bo na nowe wciąż nie ma możliwości....


czy to  się kiedyś skończy ? czasami wydaje mi się ,że nigdy :( bo ileż czasu można remontować zaledwie 18m2? A gdzie reszta ? ale tak się dzieje gdy nawalają fachowcy a potem mają cię gdzieś- następni przychodzą, poprawiają ( daj Boże ) a to wszystko trwa wieki. Remont  miał być na tip top a okazał się wielkim pasmem niepowodzeń ..... Mam tylko nadzieję ,że dla przysłowiowego Kowalskiego przychodzącego w odwiedziny te wszystkie POTWORY nie rzucą w oczy :) a na razie trzeci tydzień mieszkamy z niedokończonymi drzwiami zewnętrznymi - nie trzeba nawet pukać - można śmiało pchać  - na pewno Wejdziecie:))


Ale dobrze - już nie narzekam :)

chciałam Wam pokazać moje własnoręczne poduchy bo tęsknię do tego żeby w końcu móc coś zrobić innego niż np. malowanie schodów ;)- zdjęcia archiwalne-  z Rudrą w roli głównej - a jak - ma się to parcie na szkło














a to mała "zajawka" tego co się tworzy :)



pozdrawiam,
Ilona

Być może zainteresują Cię również:

6 komentarzy

  1. Wow, ta wełniana jest super!!! I kicia śliczna:)))

    Och Ilona, ty to masz szczęście kobieto! Znowu wygrałaś candy!!:D

    Ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Ty Aga ????????? to chyba niemożliwe? lecę sprawdzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz:)) jednak możliwe;) Założę się, że ten Ganesha miał z tym coś wspólnego,hihi.
      Gratuluję:)

      Usuń
  3. :)) no nie wiem czy to sprawka Ganeshi bo teraz siedzi trochę przykurzony więc chyba nie jest zadowolony:)) ale jak już o nim Wspomniałaś to coś Ci opowiem :) jestem zakochana w Indiach po uszy jak nie mogę się tam znaleźć chciaż raz na dwa lata jestem nieszczęśliwa : ale....to nie ma być ta historia :) Pewnej deszczowej niedzieli wybraliśmy się do galerii żeby kupić naszemu dziecku kurtkę - nie chciało nam się okropnie zebrać ale zrobiło się wystarczająco zimno więc...mus to mus :) i tak wlokąc się po sklepach weszliśmy do TK MAXX - chłopaki oglądali kurtki a ja - jak zwykle - na HOMe. Gdy obejżałam już wszystko nagle na regale z przodu zobaczyłam JEGO :) nie mogłam oderwać wzroku a moje zdziwienie było ogromne - GANEsh tutaj ? i tak cichutko sobie siedzi? o nie ...musiamy Go stąd zabrać - poostanowiliśmy już razem - bo chłopaki jak go zobaczyli-poczuli to samo :) przecież to nie jest miejsce dla Niego :) i tu czekałą na nas jeszcze jedna niespodzianka - był dużo przeceniony. NIe czekaliśmy już dłużej - pojechał z nami do domu - i do dzisiaj opowiadamy historię o tym ,jak Ganesh nie chciał już dłużej stać w sklepie i wyciągnął nas z domu w ten brzydki dzień :)) dla nas to nie tylko kawałek imponującej rzeźby i On o chyba o tym wiedział :)

    ot - taka historia :)

    a tak w ogóle to i tak mnie Zaskoczyłaś tym ,że Ganesh Ci nie obcy :))

    dzięki jeszcze raz za gratulacje i za to ,że Jesteś,

    Ilona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) oj wierzę, że to coś znaczyło...
      Ja też mam dużo sentymentu dla Indii. Znowu coś nas łączy, juz nie tylko lampy ;)

      Pa.

      Usuń
  4. Ruda , slonik , poduchy sa sliczne :)))

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images